Dla tych, którzy nie wiedzą: Serafin to anioł, który był przy Bogu gdy ten tworzył świat. Z resztą szatan kiedyś też był Serafinem.. Wiem o tym dość dużo bo sama nim jestem. Moje imię, brzmi dość ludzko; Daiana. Jestem trzecia na liście Serafina jeśli chodzi o wiek. Mam starszą siostrę Ivy i brata, o którym na pewno słyszeliście. Jest nim Szatan, ale dla nas wciąż jest Samuelem. Tyle o mojej historii. Nie dawno mój brat wypowiedział wojnę Ojcu. Na szczęście on się na to nie zgodził. Bóg uważa, zresztą jak ja; że rodzina nie powinna mieć wojny w domu. Samuel zgodził się na pokój,ale pod jednym warunkiem. Ten warunek miał wynegocjować jego syn. Nazwał go Lucyfer, dość głupie, że nazwał potomka swoim innym imieniem. Całe niebo nazywa go Lucjan. Tego dnia miały odbyć się negocjacje. Każda historia od czegoś musi się zacząć. To dopiero początek tego co miało nadejść. A ja nie miałam pojęcia co to miało zacząć w moim życiu. Siedziałyśmy z Ivy w sali tronowej. Za podłogę i ściany robią chmury. Sala ma kształt okrągły. Znajduję się tu tylko jedna ściana, reszta stanowiły kolumny. Zza kolumn można zauważyć piękny krajobraz. Złociste niebo z zachodzącym słońcem. Przy ścianie stały dwa złote trony. Ivy plotła mi warkocz, gdy do pomieszczenia wszedł Ojciec i jego Syn. Uśmiechnęli się na nasz widok.
-Witajcie Daiano i Ivy.
-Dzień dobry! - odpowiedziałyśmy niemal równocześnie.
Bóg i Jezus usiedli na tronach. W niebie oni wyglądali jak giganci, a my jak małe wróżki. Usiadłyśmy przy tronach. Do wnętrza zaczęły wchodzić inne nasze Siostry i Bracia. Serafinów istniało siedmioro. Tyle ile zabrało Ojcu stworzenie świat. Najmłodsza z nas była malutka Klara. Jej imię oznacza czystość i dobre serce. Powstała siódmego dnia. Uwielbiam ją z wzajemnością. Jest wielkości dziesięciolatki. Zawsze ma świetne pomysły i potrafi patrzeć na świat w różowych okularach. Usiadła obok mnie i wtuliła się we mnie. Przyciągnęłam ją do siebie. Zerkałam na Ivy z niepokojem. Samuel to jej młodszy brat. Nie byłam pewna czy będzie mogła patrzeć jak jego syn ma w sobie tyle zła. Wiedziałam, ze coś będzie się złego działo, ale co.. Tego nie wiedziałam. Serce mi waliło. Na drugim końcu sali pojawił się czarny wir. Zaczął szybko krążyć wokół własnej osi niczym trąba powietrzna. Po chwili zamiast wiru, stał w tym miejscu Upadły. Miał kruczoczarne włosy i bursztynowe oczy które na brzegach ciemniały do czerni. Każdy upadły ma czarne oczy, chociaż w mniejszej części.
-Pochwalony! - skinął głową z uśmiechem na twarzy.
Westchnęłam. Ivy, wciąż poważna i nie wytrącona z równowagi; patrzyła na niego ciepło.
-Witaj w domu Lucjanie... - powiedziała grzecznie.
-Taki to mój dom, jak igloo na pustyni!
-Sam o tym decydujesz, pamiętaj o tym.
-Tak, tak – powiedział to tak, jakby chciał, aby Ivy się od niego odczepiła.
-Lucyferze masz jakieś wymyślone warunki? - wtrącił się Bóg.
-O! Czyli mówię co chcę i idę?
-Nie – Stworzyciel się uśmiechnął. - Musimy przemyśleć te warunki i
wyrazimy zgodę, lub przeciw.
-To... - popatrzył w sufit. - Zamieńmy się królestwami!
Nie wytrzymałam. Prychnęłam.
-Myśl realnie Lucjanie!
-Ja? Nie realnie? Z resztą.. Momencik.
Stał chwilę nie ruchomo. Serafiny były zniecierpliwione.
-Rozumiem, że mamy wieczność, ale myślę, że twojemu ojczulkowi nie
spodoba się tak długie oczekiwanie.. - syknął z nienawiścią Eligiusz, urodzony piątego dnia stworzenia świata.
Chłopak z Hadesu łypnął na niego spode łba.
-Eligiuszu, jeśli ty miałbyś wynegocjować godne warunki musiał byś
przemyśleć wszystkie za i przeciw - skarciłam go.
Gdy przemawiałam, cały czas czułam wzrok Lucjana na plecach.
-Chyba wiem – powiedział ze stoickim spokojem.
Przybrał wyprostowaną i dojrzałą postawę.
-Słuchamy Lucyferze – zachęcił go Ojciec.
-Wezmę ze sobą jedną Serafinę!
-Dokąd?! - oburzyła się Ivy.
-Do piekła oczywiście!
-JAK MOŻNA BYĆ TAK BEZ..!
-Ivy, moja droga – przerwał jej Syn Boży – mimo sceptycznych
poglądów, musimy go wysłuchać do końca..
Moja siostra wzięła wdech i spojrzała na Lucyfera, który uśmiechał się od ucha do ucha.
-Masz którąś konkretną Serafinę na myśli? - spytał Bóg.
-Tak
-Jaką?
-Ją – wskazał na mnie.
Serce mi stanęło. Przestałam na chwilę oddychać. Naglę wszystkie anioły wstały zaczęły krzyczeć i się kłócić. Syn i Ojciec nachylili się, aby szepnąć coś do siebie, a ja wciąż siedziałam jak sparaliżowana i tuliłam Klarę. Mój umysł wariował. Wzięłam wdech. Pomyślałam co zrobiła by Ivy. Pewnie poszła by z nim. Tak też miałam zamiar zrobić. Serafiną to się nie spodoba. Jedak wiedziałam, że to moja decyzja wpłynie na dalsze losy świata. Upadli znaleźli nasz słaby punkt.
-Ojcze! - wyrwał mnie z zamyśleń głos Siostry - nie możemy na to
pozwolić!
-Moja droga Serafino – gdy Ojciec wypowiedział pierwsze słowa tłum
umilkł – Wiem, że się o nią martwisz, ale to nie moja, ani twoja decyzja.
Siostra podleciała na swoich mocnych skrzydłach do mnie.
-Daiano, nie wiesz na co się piszesz idąc z nim – położyła mi ręce na
policzkach. - Dobrze wiesz jak reagowały anioły, które z ciekawości weszły do piekła! Upadały jeden za drugim! Nie możesz tam iść!
Dobrze wiedziałam, jak skończyły te anioły. Stały się chciwe i nieuczciwe. Mimo to musiałam tam iść, inaczej była by wojna. Ściągnęłam jej ręce z mojej twarzy. Miałam łzy w oczach, mimo to trzymałam się twardo i powiedziałam swoją wypowiedź pewnie.
-Ivy, ja nie jestem jak inne anioły, dam sobie radę. Módl się za mnie –
odwróciłam się zanim mogła się wtrącić – Lucyferze składam ci przysięgę, że jeśli nie wywołacie wojny i nie będziecie prowokować Nieba to pójdę z tobą do królestwa Podziemnego. Jednak i ty musisz mi przyrzec, że Piekło będzie trzymać się tej przysięgi. Przyrzeknij na życie swoje i swojego ojca.
Skłonił mi się.
-Jak sobie życzysz o pani. Obiecuję na życie swoje i swojego ojca, że
nigdy nie złamię tej umowy jeśli i ty będziesz się jej trzymać.
-Daiano – zaczął Bóg – jesteś pewna tego co robisz?
-Jestem pewna, ze tylko to będzie mogło nas uratować od wojny z
Braćmi.
-Tak, więc postanowione! Daiana pójdzie z Lucyferem.
Wstałam. Chciałam iść już w stronę Lucjana, gdy poczułam, że coś trzyma się mojej nogi jak rzepa. To była mała Klara, która miała zapłakaną twarz.
-Nie idź – powiedziała szeptem.
-Muszę.. - odczepiłam ją i podałam Eligiuszowi, który stal z rozdziawioną
buzią.
Zauważyłam, że syn Szatana ubrany był w czarny garnitur, a ja w swoją codzienną sukienkę. Bez ramiączek, obcisła przy biuście ze złotymi zawijaskami,a w dół przewiewna, koloru śniegu. Wyglądaliśmy jak na ślub. O ironio.. Podął mi szarmancko łokieć, a ja złapałam go pod ramię. Spojrzałam zebranym w oczy ze smutnym uśmiechem. Ivy płakała, wyrywała się Natanaelowi. Krzyczała z rozpaczy. Serce mnie bolało, nigdy nie widziała jej tak zrozpaczonej. No może raz, gdy Upadł Samuel. Przy niej już nie umiałam się uśmiechać, więc przegryzłam wargę. Lucjan rozłożył potężne krucze skrzydła. Biło od niego chłodem. Poczułam, że spadam w dół. Ostatni raz spojrzałam ze smutkiem na piękne niebo. Niebo rozstąpiło się pod nami, a gdy zniknęliśmy w dziurze, od razu więc za nami zamknęła. Pruliśmy w ciemności. Łzy mi ciekły z oczu ciurkiem. Ziemia była już parę metrów pod nami. Dziesięć centymetrów od podłoża zatrzymaliśmy się i po chwili spadliśmy gładko na asfalt. Znajdowaliśmy się na szarej ulicy. Płotki były tu poniszczone, ze ścian schodził tynk, a droga była podziurawiona. Lucjan machnął ręką i przed nami utworzył się fioletowy portal, Portal Piekieł. Pachniało od niego siarką i spalenizną. Zakręciło mi się w głowie i Upadły musiał mnie podtrzymać. Zrobił pewny krok w stoę Bramy Piekieł. Pociągnął mnie za sobą. Wciągnęłam szybko powietrze. Ostatni wolny oddech...
piątek, 17 stycznia 2014
Rozdział I Pakt
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kochana Liw. Temat...super. jest naprawde super.
OdpowiedzUsuńJest oryginalnie i to mi się podoba. Przepraszam za bledy ale jestem zmeczona i pisac mi sie nie chce.
Czasem tylko powtarzasz to samo slowo kilka razy np. Opuscilam niebo
Niebo roztapiko sie...
Ale to nic bo to jest super.
Pisz dalej bo masz talent.
Ja tez czytam dalej :)
Pozdrawiam
Dżerrka
Opowiadanie ogolem fajne, ciekawy temat i forma. Jednak musza byc pewne bledy:
OdpowiedzUsuńMylilas na poczatku czasy (terazniejszy i przeszly)
Piszesz o Bogu Jezusie itp itd a tam nagle znikad wcina sie nam Hades
o.O
Byly pewne literowki, zamiany slow w zdaniach, powtorzenia...
Ale podkreslam bardzo ciekawy pomysl i fabule :D
Liiiw <3 Kochana masz talent lamo ty moja <3
OdpowiedzUsuń