sobota, 1 lutego 2014

Rozdział IV Modlitwa

 Myśli mi się plątały. Nic nie było pewne,a tym bardziej normalne. Obrazy zlewały się powoli w coś co miało sens... Chociaż w części... Byłam w wielkim ogrodzie. Było tu mnóstwo zwierząt, która o dziwo nie polowała na siebie. Widziałam jak gazel ociera się o lwa... Był to szokujący widok. Trawa była miękka i puszysta, a gleba żyzna. Drzewa były wyższe niż najwyższe drapacze chmur w Nowym Yorku. Liany i mech były wszędzie. Krzaki miały na sobie wielkie dorodne kwiaty. Rzeki były czyste i piękne. W samym środku ogrodu stało drzewo. Kusiło swoimi czerwonymi jak rubiny owocami... Jednak co to było w porównaniu do owoców z innych drzew? Ujrzałam kobietę. Miała piękne, idealne ciało, długie kręcone krucze włosy sięgały jej do pasa. Turkusowe oczy były otoczone grubymi rzęsami. Kolor skóry miała jasny. Była pełna życia i zdrowa. Sięgnęła po to nieszczęsne jabłko. Wzięła kęs, a miłość z jej oczu zastąpił strach. Próbowała zakryć swą nagość dłońmi. Wyciągnęła rękę z zakazanym produktem w stronę krzaków. Spojrzałam w tamto miejsce. Stał tam wysoki mężczyzna. Blondyn o czekoladowych oczach. Miał niesamowicie wyrzeźbione mięśnie. Widziałam, że miał bliznę na wysokości żeber. Spojrzał z przerażeniem na swoją towarzyszkę.
-Ewo... -jęknął.
-Adamie... mówię Ci... Świat wygląda teraz zupełnie inaczej... - powiedziała ze zdecydowaniem.
Mężczyzna niepewnie wziął owoc od Ewy. Ugryzł plon. Jego oczy się rozszerzyły. Zgrzeszyli. Niebo się rozstąpiło. Poczułam w palcach metal. Spojrzałam na swoje dłonie. Trzymałam w niej srebrny miecz. Puerignis... Syn Ognia...
Wielki, długi, lekki miecz. Jego ostrze płonęło pomarańczowo-niebieskim płomieniem. Musiała minąć chwila bo, gdy mój wzrok spoczął ponownie na ludziach, byli ubrani w odzienie z bluszczu. Zdołałam usłyszeć ostatnie słowa Ojca: „...Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki.”.
Miałam ich wygnać. Wiedziałam to bo Bóg mi to powiedział. Nie wiem kiedy... Snop światła znikł. Para nadal wpatrywała się w niebo. Ich wzrok przeniósł się na mnie. Zaczęłam iść w ich stronę.
-Nie... - pisnęła brunetka – nie wyganiaj go... Toja go zmusiłam!
Nieczuła na prośby podleciałam do nich. Adam wyszedł na przód.
-Nigdzie nie idziemy!
Byłam metr od niego. Zamachnęłam się mieczem. Na ich twarzach pojawiło się przerażenie. Usłyszałam ich krzyk. Otworzyłam oczy. Ciężko oddychałam. Patrzyłam w biały sufit. Leżałam na miękkiej kanapie. Nade mną unosiły się niby duchy. Wielkie dusze ze skrzydłami wpatrywały się we mnie z niepokojem. Podniosłam się. Wszyscy moi przyjaciele siedzieli wokół mnie i wpatrywali się we mnie. Anioły były dokładnie nad nimi. Ich anielskie duszę się martwiły o moją, a moi ludzcy przyjaciele o mnie. Wzięłam wdech. Mrugnęłam. Anioły znikły. Rose się podniosła.
-El? - szepnęła.
Pomasowałam się po karku. Wszyscy wstali. Widać było, że kamień spadł im z serca.
-Żyje.. Spokojnie...
Zaczęła mnie boleć głowa.
-El.. - zaczął Tommy – Wiesz może jak ty to..?
-THOMAS! - krzyknęła Meg.
-Ona dopiero się obudziła! - syknęła Rose.
-Dobra.. dobra.. - podniósł ręce w poddańczym geście.
-Ej.. wiecie co? - spytałam łapiąc się za czoło – Miałam dziwny sen...
Nachylili się nade mną.
-Jaki? - spytała Meg.
-Śniło mi się, że jestem Aniołem, który wygonił Adama i Ewe z Raju...
Spojrzeli po sobie. Rzuciłam im pytające spojrzenie.
-Czy coś się stało kiedy byłam nieprzytomna?
-Nic – powiedzieli jednocześnie.
Odpowiedź była prosta. Coś się stało. Musiałam się dowiedzieć co... Pytanie brzmi jak? Na pewno mi nie powiedzą...
-Mam wrażenie, że czegoś brakuje... - powiedziała z wahaniem Rose.
-A masz na myśli..? - przekrzywiłam głowę.
-Pamięć. Brakuje jej nam. Przynajmniej w dużej mierze... - uderzyła pięścią w otwartą dłoń – Musimy ją odzyskać!
Młoda przewróciła oczami.
-Niby jak?
Spojrzała na nas z wyższością.
-Pójdziemy do duchownych...

* * *

Staliśmy przed wielkim gotyckim kościołem. Zbudowano go z białych cegieł. Piękne turkusowe okiennice, wielkie stare mosiężne drzwi... Po prostu.. wszystko tu było wspaniałe.. Uśmiechnąłem się.
-No.. dziewczyny... gotowe na spotkanie z księdzem?
I ruszyłem do przodu. Naparłem na wielkie wrota, a te odskoczyły. Były dobrze naoliwione. Świątynia była jeszcze piękniejsza w środku. Usłyszałem jak Anielice stąpają nie pewnie za mną. Rzędy ławek z jasnego drewna były skierowane w stronę wielkiego ołtarza. Na wielki stół położono śliczny perłowy obrus. Wszędzie stały wazony z ślicznymi kwiatami, których nazw nie znałem. Z turkusowych witraży padało tego samego koloru światło... Wyglądało to zjawiskowo. Szedłem dalej. Uklęknąłem w pierwszej ławce. Moje przyjaciółki zrobiły to samo. Siedzieliśmy tak parę minut. Wpatrywaliśmy się w siebie. Rose parsknęła śmiechem.
-Wiecie.. nie możemy siedzieć tak cały dzień...
Zapadła głucha cisza. Meg zaświeciły się oczy.
-A może.. pomódlmy się?
Był to dość niecodzienny pomysł. Ale skoro jesteśmy aniołami... To chyba nasza modlitwa zostanie wysłuchana? Odchrząknąłem.
-Warto spróbować... - schyliłem głowę – Ojcze nasz...
-Któryś jest w Niebie.. - dołączyła Megan.
-Święć się imię twoje... - wtrąciła Elizabeth.
-Przyjdź królestwo twoje.. - chciała pociągnąć Rose.
Światło zajaśniało. Promienie słońca padały prosto na nas. Nie przerwaliśmy paciorku i mówiliśmy chórem. W sumie.. bardzo dobrze nam to wychodziło...
-Znaleźliście ją... Bardzo dobrze... Jestem z was dumny..Wiem, że chodzą wam po głowie różne pytania... Ostrzegałem, że stracicie pamięć.. Jednak dam wam wspomnienia, które pozostały na dnie waszych pamięci...
Świat pojaśniał. Otuliła mnie fala ciepła. Wszyscy patrzyli po kościele zdezorientowani. Nagle odezwała się Meg.
-Panie...- pisnęła. Pierwszy raz zobaczyłem ją tak... Przestraszoną?- Kogo znaleźliśmy?
-Dowiecie się w swoim czasie...
Światło przestało na nas padać. Wszystko wróciło do normy. Dziewczyny były w szoku. Zacząłem pamiętać... TO było jak wtedy gdy brakuje ci słowa.. i nagle je pamiętasz. Daiana. Anielica zesłana do piekła. Nie Upadła. Zginęła. Trzeba ją znaleźć. Znaleźliście ją... Spojrzałem na Elizabeth. Blond włosy zakrywały jej twarz. Czułem, że też odzyskuje pamięć. Rose zamrugała.
-Co pamiętacie?
-Pamiętam tylko, że mieliśmy znaleźć Anielice Daiane... - odparłem.
-Czesała mi włosy... - dorzuciła Meg.
Utkwiliśmy wzrokiem w El.
-Nic... - usłyszałem jej zapłakany głos.
Megan położyła jej dłoń na ramieniu.
-Co?
-Nie pamiętam nic... - to powiedziawszy przytuliła się do młodej.
Rose zaczęła ją pocieszać. Rozglądnąłem się. Światło nie padało już z znikąd. Poczułem.. dziwną pustkę.. Była cisza.
-Chyba powinniśmy już stąd iść...
Elizabeth wstała. Ruszyliśmy do wyjścia. Spuściłem wzrok. Będzie jej ciężko. To musi być Daiana.. Jakaś część mnie była tym zafascynowana. Naparłem na drzwi. Zobaczyłem ruch. Stał tam mężczyzna ubrany rockowo. Na jego twarzy pojawił się wredny uśmieszek. Bruce.. Nie wszedł by do poświęconej budowli... Chyba... Zasłoniłem przyjaciółki sobą.
-Spokojnie.. Nie przyszedłem was zabić... - mrugnął jednym okiem.
Zapadła cisza. Oparł się o framugę świątyni.
-A więc.. - spojrzał na Elizabeth – Twój kochaś ma propozycje...
-Kochaś? - podniosła brew El.
Wybuchnął śmiechem.
-Czyli to prawda, że straciłaś pamięć na zawsze...

* * *

Patrzyłam na Upadłego z niedowierzaniem.
-Straciłam...
-Tak tak.. na zawsze – podniósł ręce – straszne! Wielki szok i w ogóle... - użył w te słowa sporą dawkę sarkazmu.
-Przestań... -jęknęłam – lepiej mów o co chodzi z tą umową...
-Piekło Cię zmieniło Daiano...
Denerwował mnie.
-Mów...
-Jeszcze nie jesteś moją królową – podkreślił słowo „jeszcze:.
Westchnęłam. Prychnął.
-Dobra! Lucyfer proponuje wymianę.. Ona – wskazał na mnie – za waszą Ivy... Albo jak wolicie Jenn..
Zabrakło mi powietrza.
-Zgoda.. - powiedziałam.
Tommy spojrzał na mnie karcącym wzrokiem.
-Hola hola.. To chyba my się musimy zgodzić!
Bruce wzruszył ramionami.
-Raczej nie.. Tak samo było gdy szła do Piekła...
Thomas spiorunował go spojrzeniem.
-To nie twoja decyzja Upadły...
Nie zwrócił uwagi na słowa Tommy'ego. Patrzył mi w oczy. Usłyszałam jego głos w mojej głowie. Jutro.. 13:00... Pod kościołem. Lepiej przyjdź sama...

3 komentarze:

  1. Super dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały i strasznie mi się podoba blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny :D Coraz bardziej mi się podbają (i tak mi się podobały, ale teraz bardziej xd)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz talent ! :3
    Zaciekawiłaś mnie ;)
    Będę tu często zaglądać :D

    OdpowiedzUsuń