środa, 28 maja 2014

Rozdział IV Pogrzeb

Dobra kochani.. wiem, że króciutki rozdział. ;-; Przepraszam, ale musiałam rozdzielić akcje na dwa rozdziały! A więc.. Zapraszam do czytania! Postaram się jak najszybciej wrzucić kolejny rozdział :3
______________________________________
_______________

Ruszyliśmy wzdłuż alejek. Cisza, aż dudniła w uszach. Trumna nie ciążyła mi wcale.
-Nie rozumiem czemu to robisz.. to cię niszczy! - marudziła Daiana.
Moje sumienie przybrało jej postać. Od kiedy ściągnąłem Ivy z Nieba, chodzi za mną jak cień. Może to i dobrze? Przynajmniej nigdy nie zapomnę jej twarzy... Zignorowałem ją.. Usłyszałem stukanie obcasów. Obróciłem się delikatnie. Kątem oka zobaczyłem blond Serafinę. Sapnąłem zrezygnowany. Jeśli moje sumienie nie dawało mi spokoju, zawsze pouczała mnie Najstarsza Serafina. Niosłem trumnę wypełnioną różami. Chciałem stworzyć dla ukochanej coś na kształt.. Azylu dla nieistniejącej duszy? Tak czy siak.. wykupiłem miejsce na cmentarzu tuż przy krystalicznej rzeczce. Teraz wraz z mężczyzną z zakładu pogrzebowego, nieśliśmy ów drewniane pudło do wykopanej dziury w ziemi. Tuż obok dołu leżało pudło z białymi kwiatami na część Klary, kolejnej martwej siostry Ivy.
-Wiesz, że nie musisz tego robić..? Wiem jak to boli... - powiedziała jasnowłosa wyprzedzając mnie.
Jęknąłem i odwróciłem wzrok.
-Ale zrobię to... Rozumiesz? Bo muszę oddać im cześć... Chociażby symbolicznie... - powiedziałem do obu.
Przewróciły oczami. Ivy nie była świadoma, że tuż obok stoi Daiana... może i była częścią mojej wyobraźni, ale była. Szły ramię w ramię. Poczułem chłodne krople na skórze. Spojrzałem w niebo. Zaczynało padać.
-Super...
Mimo mżawki ruszyłem to przodu. Buty zagłębiały się w błocie. Nieprzyjemne „PLASK PLASK” dochodziło do moich uszu. Spuściłem wzrok. Chciałem schować te kwiaty w pudle do ziemi i mieć to wszystko za sobą. Chciałem już skopać tyłek ojcu i zginąć w boju, by dołączyć do córki i Daiany.
Gostek z zakładu pogrzebowego zatrzymał się. Byliśmy na miejscu. Włożyliśmy trumną delikatnie do dołu. Opadła głucho na dno. Zaczęliśmy wielkimi zielonymi łopatami zasypywać wyrwę. Kiedy skończyliśmy, otarłem pot z czoła. Mężczyzna spojrzał na mnie współczująco.
-No.. to... ja już pójdę.. -dygnął lekko i ruszył ku wyjściu ze cmentarzu.
Przerzuciłem wzrok na kamienny nagrobek. „Daiana Smith, matka, narzeczona, siostra i najlepsz przyjaciółka, Rose Izabell Smith, ukochana jedyna córka, siostrzenica, nienarodzony skarb. Zmarły..” Odwróciłem wzrok. Chciałem zapomnieć tę datę jak najszybciej. Włożyłem ręcę do kieszeni spodni. Tak to jest... Zawsze będziemy ukarani za nasz grzech. Miałem już wszystko, czego chciałem. Po raz pierwszy byłem szczęśliwy... I przez moją głupotę... straciłem wszystko.. Nieodwracalnie.

* * *

Spacerowałem w swoim królewskim ogrodzie. Zniknął. Mój Syn wraz z Daianą zniknęli. Mogło być na to jedno wytłumaczenie... Diana nie żyła. Ręce mi zadrżały. Wiedziałem co się teraz stanie. Mój syn będzie chciał do niej dołączyć. Diabelski uśmiech wtargnął na moją twarz...
-A to się zdziwi... - wymruczałem do siebie.

4 komentarze:

  1. chamska ty ;-----; JESTEŚ JAK VERONICA ROTH! \toniekomplement/ ;u;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CZEKAŁAM NA JAKIKOLWIEK KOMENTARZ <3
      Teraz z czystym sumieniem napiszę najokrutniejsze zakończenie książki jakie kiedykolwiek miałaś okazje zobaczyć *w*

      KOCHAM WAS <3

      Usuń
    2. OH. DZIĘKI ;u;

      PS.: NOMINOWAŁAM CIĘ: http://opowiescpieciuzywiolow.blogspot.com/2014/05/liebster-blog-award.html

      Usuń
    3. O kurde.. nie robię nominacji Ale od ciebie to by był grzech nie wziąść:)

      Usuń