piątek, 14 listopada 2014

Rozdział VI: Nowa era

BĄDŹCIE DUMNI XD Ostatni rozdział <3 Czekaliście od lipca, ale w w końcu jest XD Kocham was wszystkich, a za złamane serduszka nie odpowiadam.
__________________________________________
________________


                             Stałam z boku. Byłam przerażona. Lucjan wraz ze swoim ojcem nacierali na siebie. To nie była zwykła potyczka jak zdarzała się w Piekle. To była wojna dwóch dusz. Dwóch niegdyś pięknych i czystych dusz. Dziś obie były zepchnięte ze wszelkich granic moralności. Ich dłonie dusiły się nawzajem. Szaleli jak dwa huragany. Chciałam ich rozdzielić, ale brakowało mi odwagi. Wyglądali jak dwa warczące zwierzęta. To już nie był mój brat czy bratanek. To były dwa potwory. Zawsze byłam osobą, która znajdowała dobro w źle. Jednak to co widziałam... Tu nie było ani krzty dobra. To było starcie dwóch silnych emocji. Pychy i złamanego serca. Bolało mnie serce, ale nie z powodu ich walki i ran. Obaj zsunęli się właśnie na samo dno mroku i zła. Moje serce rozpadało się na kawałki. Śmierć kogoś bliskiego jest bolesna. Jednak jego upadek nie boli mniej. Wiem jak okrutnie brzmi, ale cieszę się, że Daiana tego nie widzi... Tyle zła i nienawiści... Lucjan przycisnął Samuela do ziemi. Pot ciekł mu z czoła. Na twarzy miał czystą furię.
                             -ZABIŁEŚ JĄ! - wrzasnął – ZABIŁEŚ JE OBIE!
Szatan uśmiechnął się z pogardą. Nie bronił się. Podniósł obie dłonie w obrończym geście, ale nic nie robił. Mógł rozbić spojenie syna jednym zgięciem ramienia. Jednak on leżał. Nawet się nie spocił.
                             -I miałem z tego ogromną przyjemność – wysyczał z drwiną.
Lucjan ryknął jak zwierzę. W jego wrzasku było tyle samo bólu, smutku i nienawiści. To był dźwięk rozpaczy. Wbił dłoń z żebra ojca. Król Piekła splunął mu w twarz krwią. Lucyfera wypełniła adrenalina. Rzucił ojcem o ścianę. Poczułam jak ziemia pod moimi stopami się zatrzęsła. Jego ogromne czarne skrzydła rozłożyły się szeroko. Stanął nad Szatanem jak śmierć. Jego złote oczy świeciły się z podekscytowania i bólu. Wykrzywił usta w ten sam drwiący uśmieszek co jego ojciec. Ledwo łapałam oddech. Nie mogłam już nic zrobić. Samuel był jak lalka. Nie walczył, nie bronił się. Miał podpite oko, z lekko rozchylonych ust ciekła mu świeża krew. Płyn lał się również z jego nosa. Skrzydła miał skulone, a kończyny powyginane w różne strony. O to Szatan upadł tak jak powinien upaść.
                             Nadal nie rozumiałam jego intencji. On nienawidził innych. Był wcieleniem zła, a jednak pozwalał by jego syn, którego traktował jak ścierwo lub zwykłą zabawkę pomiatał nim. Mój brat się nie ruszał. Teraz Lucyfer podniósł długi miecz ojca. Świecił się okropnie mdlącą czerwoną poświatą. Z tej broni zginął nie jeden anioł i nie jeden demon.
                             -Kto od miecza wojuje – podniósł miecz w obu dłoniach nad Szatana – od miecza ginie.
                             I zadał ostateczny cios. Czaszka Upadłego rozłupała się na pół, a on sam zastygł. Nagle jego zmasakrowane resztki skamieniały, a on zmienił się w pył. Upadłam na kolana i wydałam z siebie dziwny dźwięk. Wszyscy upadli skierowali przerażony wzrok w moją stronę. Czułam jak od środka się rozłamuję. Nie mogłam złapać oddechu. Nie mogłam uwierzyć co się stało. Moje serce przestało pracować. Nie mogłam bez nich żyć. Moje rodzeństwo, najważniejsze, ulubieńcy Boga.. Najważniejszy skład Boskiej rodziny. Niemal wszyscy nie żyją. Zalała mnie fala bólu. Pustki. Poczułam okropny ból w głowie. Poczułam jak się rozpadam. Lucyfer podbiegł do mnie i mnie chwycił za łokcie. Pogłaskał po głowie.
                             -Wszystko będzie dobrze.. - szepnął.
Jednak ja i moje serce znaliśmy prawdę. Już nic nigdy nie będzie dobrze...

Parę miesięcy później...

                             Siedziałam w sali tronowej. Nie w tej samej co kiedyś. Byłam w Piekle. Zostałam kronikarką Piekła i doradcą nowego króla.
                             Po tym jak się otrząsnęłam musiałam czymś zająć myśli. Uciekłam od świata i nie zamierzam wracać. Teraz zrozumiałam idee kary jaką zadał synowi Samuel.
Szatan był zły. Gorszy niż ktokolwiek inny. Zadał swojemu synowi najgorszy cios jaki mógł.                              Odebrał mu wszystko. Łącznie z Dianą, córką, marzeniami i nadzieją. Jeśli myślicie, że wiecie co to zło, to jesteście głupi.
                             Lucjan jest gorszy od ojca. Wypełniony zgorzknieniem i smutkiem wykazał największe okrucieństwo jakie widziałam. W furii wymordował każdego sługę ojca. Zostało parę nielicznych demonów i upadłych. Jednak to mu nie wystarczyło. Na Ziemi zapanował chaos. Trwa kolejna wojna. Ludzie giną, ale tym razem prowadzeni przez niego są gorsi i okrutniejsi. Palą żywcem dzieci, wrzucają do żrącego kwasu kobiety,a mężowie są rozrywani na strzępy lub co gorsza żyją w stanie obłędu. Nikt nie umie go zatrzymać. Niebo działa, ale nie idzie im to w ogóle. Dziwie się, że zło jeszcze nie wygrało.
                             Kara Samuela jest najokrutniejszą jaką można sobie wyobrazić. Lucjan nigdy nie zobaczy Daiany i córki. Do końca życia będzie żył w bólu i do końca będzie się obwiniać o to co się stało. Życie ze świadomością swoich błędów, które przeważyły nad życiem naszych bliskich, to nie życie. To wieczne cierpienie. A przecież zranione zwierzę jest gorze niż jakiekolwiek nawet najbardziej agresywne zwierzę. Demony i Upadli kłaniają się mu do stóp. Każdy boi się gniewu Lucyfera. Zmienił się. Już nigdy nie będzie tym samym ukochanym Daiany. Nigdy.
                             Teraz ten zraniony lew jest okrutniejszy niż całe Piekło. On pogrąża się w ciemności. Już nie ma dla niego nadziei. Lucjan znikł. Teraz Lucyfer pokazuję jak wygląda prawdziwe zło. Samuel nie zabijał dla zabawy. Samuel walczył o to by Bóg zobaczył, że ludzie są źli. Walczył dla swojej chorej fanaberii. Lucjan nie walczy o nic. Lucjan po prostu zabija i morduję. Mści się na wszystkich i na wszystkim. Co gorsza on nie dba o swoje życie. On po po prostu przekracza wszelkie granicę. Nie dba o karę. Cierpienie? Już nikt mu większego nie zada. Śmierć? Czeka na nią. Ból? Gorszy nie istnieje. O to jest najgorszy wróg. Taki który nie ma już nic co chce chronić. Anioły boją się upadać,a demony i upadli boją się wychylać czy mówić. O to nadeszła nowa era. Era, której nikt nie przetrwa.

                             Codziennie chcę powiedzieć mu, że gdyby Daiana go zobaczyła umarła by znowu. Jednak jeszcze mam trochę rozumu i nie będę na siebie wydawała wyroku śmierci, 


_________________________________________________________________________________
Kc was XD <3 Bądźcie dumni! Napiszę od początku to i wyślę do wydawnictwa! 
Wszelkie hejty i zażalenia proszę w komentarzach XD